Wino towarzyszy człowiekowi niemal od zarania jego dziejów i choć żadne tego ślady się nie zachowały, można przypuszczać, że już praojcowie naszego gatunku raczyli się sfermentowanym sokiem z jagód i innych owoców rosnących w zasięgu ich żerowania. Błogostan, w który wprowadzał się beztrosko człekokształtny opisał sugestywnie William Golding w powieści „Spadkobiercy”.
Wszystko wskazuje na to, że ludzie zaczęli uprawiać winną latorośl już 8 tysięcy lat p.n.e.. Przekonujące dowody tej działalności datowane są na 3 tys. lat p.n.e. i pochodzą z terenów obecnej Armenii i Gruzji. Wraz z wędrówkami ludów, prawdopodobnie dzięki Etruskom, 1000 lat przed naszą erą, ta szlachetna roślina trafiła nad basen Morza Śródziemnego. Tam pozostała na dobre, stając się jednym z klasycznych symboli kultury antycznej, a także współczesnej tego regionu Europy. Jak wiadomo, zarówno Grecy jak i Rzymianie ” nie wylewali za kołnierz” wina, szczególnie, że ich w ogóle nie posiadali. Nadali oni winu status nadprzyrodzony, czcząc jego bogów Dionizosa i Bachusa a także wyznając jego wiarę w sposób przyziemny i świecki, pijąc do upadłego podczas niezliczonych uczt, świąt, igrzysk, olimpiad i tradycyjnie, w przerwach obrad senatu. Kto wie, być może jeszcze z tamtych czasów pochodzi łacińska nazwa krzewu winnej latorośli uprawianej do dziś – Vitis Vinifera.
Grecy i Rzymianie zrezygnowali z niehigienicznego sposobu przechowywania wina w skórzanych bukłakach (często była to świńska skóra, wywrócona szczeciną do środka, fuu!) i zaproponowali światu amfory. Niektóre z nich wciąż czekają na napełnienie w magazynach kupców w Pompejach. Szkło pojawiło się znacznie później, a na dobre zadomowiło się na stołach dopiero w XVII wieku.
Do przekształcenia się produkcji wina w silną gałąź przemysłu i handlu, przyczynił się w XIX wieku Ludwik Pasteur, dzięki badaniom prowadzonym nad fermentacją.
Czegokolwiek nie mówią radykalni abstynenci i zagorzali głośiciele czystości umysłu, wino jest nieodłącznym elementem naszej kultury. Jest obecne w religii, mitologii, baśniach, ludowych podaniach, historycznych przekazach, w sztuce i literaturze. Przecież sam Jezus Chrystus zamieniał wodę w wino, na pamięć jego ostatniej wieczerzy, wino obecne jest na ołtarzach, a bibilijny Noe był pierwszą, opisaną ofiarą jego nadużycia. Michał Anioł i Caravaggio nie rozstawali się podczas pracy z kielichem, no a trudno by ich nazwać alkoholikami. Smakoszami wina byli Alexander Dumas, Honore Balzac, Victor Hugo, Marcel Proust, Charles Baudelaire. Napoleon nawet na zesłaniu otrzymywał codziennie butelkę Bordeaux. Zapewne w ramach restrykcji, nie mógł jednak pijać swojego ulubionego Chambertin.
Na pytanie o definicję szczęścia Karol Marx odpowiadał niezmienne – „walka”, a Fryderyk Engels – „Château Margaux 1848”.
Uciechy związane z winem dostępne były w miarę demokratycznie, nawet w czasach feudalnych. Uprawą i produkcją wina zajmowali się zakonnicy, zamożni szlachcice, ale i prości chłopi.
Nadal wiele winnic we Francji, Włoszech czy Hiszpanii należy do rodzin, które od setek lat kultywują tradycje winiarskie. Każdy łyk dobrego wina to odrobina historii, kultury, krajobrazu i klimatu regionu jego pochodzenia. A co najważniejsze, tylko na Twój prywatny użytek.